niedziela, 30 października 2011

Mamo, tato - będę grafikiem!!

Jeśli Twoje dziecko pewnego dnia powie Wam tak przy kolacji to wiedzcie, że coś się dzieje, a w jego głowie coś się mocno kotłuje :)

A co wtedy? Ochy i achy, że dziecko będzie artystą - to wiadome, że najbardziej rozpoznawalnym nie tylko w Polskim zaścianku, ale oczywiście na całym świecie. Jego projekty będą rozchwytywane i to on będzie wyznacznikiem najnowszych trendów w designie. Nie będzie się musiało przebijać przez stado innych designerów. Tylko Ci marni nie mają zleceń i muszą pracować za bułkę. Nasz (Franek, Zenek - niepotrzebne skreślić lub dołożyć) będzie ponad to wszystko i jego pierwszym projektem na pewno będzie rebranding gugla. Jak dobrze, że wybrał taki zawód. Z rana, po śniadaniu wejdzie do swojej pracowni, weźmie w dłoń złoty pędzel - chlapnie nim 2 razy na płótno i wszystkim spadną majtki z wrażenia.
Będzie twórcą, nauczycielem i krytykiem.
Takie właśnie będzie nasze dziecko - a wszyscy inni się nie znają.


Hmm... nie. Grafikowanie niczym się specjalnie nie różni od pozostałych dziedzin, w których chce się coś osiągnąć, a co podlega ogólnie pojętej ocenie. Talent, o ile się już komuś trafi (a życzę wszystkim), to tylko niewielki procent, który wpływa na całokształt. Reszta to tylko i wyłącznie ciężka praca. Siedzenie po nocach, ćwiczenie warsztatu pracy, dokształcanie się, analizowanie swoich prac, znowu kolejne ćwiczenia i tak w kółko. Potem przychodzą pierwsze zlecenia, pierwsza próba oszustwa na zasadzie zrób mi extra projekt a ja Ci zapłacę w najnowszej metodzie płatności: jutro - za tydzień - właśnie zrobiłem przelew - nigdy.
Później przychodzi coraz więcej klientów, a większość prezentująca poziom:

To za to logo muszę płacić? Przecież musiałem dawać tyle poprawek, że praktycznie zrobiłem je sam

Pierwsze rozgoryczenie tym, że inni nie mają za grosz szacunku do tego co się robi, bo przecież:

Strony internetowe robią dzieci w gimnazjum na informatyce - nie rozumiem jak się można tym zajmować zawodowo


Jeśli dojdziesz do takiego etapu i nie stwierdzisz, że nie chce Ci się już użerać z ludźmi, którzy przychodzą  tylko po to, żeby potem ubliżać i traktować jak największego wroga - ta robota jest dla Ciebie. Podsumowując trzeba mieć w sobie coś z artysty, showmena, księgowego, marketingowca, sprzedawcy i windykatora :)

Nie można również zapomnieć konkursach na zrobienie projektu :) Takie coś naprawdę powinno być zabronione. Ogłasza jeden z drugim konkurs - ludzie w swojej naiwności starają się jak mogą (a może uda się zaistnieć i wpisać coś ciekawego do CV), wysyłają po kilka prac i tak nazbiera się organizatorom po kilkaset projektów, za które powinni łącznie zapłacić kilkanaście - kilkadziesiąt zł, a mają je (w najlepszych przypadkach), za 2 tysiące i z klauzulą w regulaminie o tym, że nie muszą wybrać żadnego projektu, jeśli nic im się nie spodoba i tym samym nie muszą płacić nic, a projekty, które dostali będą stanowić bazę rozwojową dla właściwego projektu. Tego nawet nie da się nawet skomentować....

A obiecałem sobie, że nie będę narzekać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz