sobota, 22 października 2011

Brak weny - i co dalej?



Mija kolejna godzina przed monitorem. W przypływie chęci szybko włączam alt+tab i szukam z powrotem Photoshopa. Jest! Przełączam się, a tam dalej pusty arkusz. Wygląda jakby właśnie włączony - czekający na przelanie wszystkich pomysłów. Ale one wcale nie chcą się wlać najpierw do głowy.

Demotywatory przejrzane, wiocha, joemonster, mistrzowie, gnioty, bebzol, kwejk, komixxy, sadistic też.
No to teraz siadam i twardo pracuję!
Nie... wydawało mi się, że coś mam. Bańka szybko prysła.
Czuję jak ścianki myśli coraz bardziej zacieśniają się wokół pustki, patrzę na datę, godzinę i czuję jak tyka mi w głowie minutnik deadline'u. 

No właśnie i co dalej ? Teraz już wiem, że przede wszystkim STOP! Trzeba zostawić komputer, zostawić otoczenie, które nas blokuje i zrobić coś całkowicie innego. Przejść się na spacer, pojechać za miasto, zafundować sobie małą drzemkę. Tak naprawdę pomysły są w Twojej głowie cały czas, ale Ty sam je blokujesz, przez niepotrzebny natłok myśli.

Nie mam pomysłów, a przecież deadline coraz bliżej. A skoro deadline się zbliża, to nie mogę nic wymyśleć i spirala absurdu się nakręca

Na pewno nie można panikować. Każdy ma prawo do gorszego dnia - mimo, że Klientów to nie obchodzi, bo dla nich ważny jest tylko i wyłącznie termin wykonania. Dlatego trzeba być ponad potrzebami wszystkich innych, bo proces twórczy jest tutaj najważniejszy. Naprawdę warto dać odetchnąć swoim myślom, zanim znów zasiądziemy do projektu. Może to banalnie brzmi, ale sam do tej pory tego nie rozumiałem - siedziałem długie godziny przed komputerem i zmuszałem się do zrobienia czegokolwiek. Czasem wychodziło to na dobre, ale naprawdę o wiele rzadziej niż po tym jak robiłem krótkie przerwy.

Wychodzi jednak w związku z tym inny problem.

Wielu ze zlecających projekty, pracodawców - zwłaszcza z niewielkich firm chce zautomatyzować proces twórczy. Myślą, że skoro zatrudniają kreatywnego to ma on z rękawa sypać setkami pomysłów - najlepiej, żeby wtedy w ciągu następnych 15min. zrobił gotowe 10 wersji projektów, wysłał do Klienta, zrobił poprawki i zaparzył wszystkim w firmie kawy. W takiej atmosferze najczęściej wychodzą sprawy plagiatowe, bo tu trzeba skopiować, tam przerobić, żeby tylko wyrobić się czasowo, a może nikt się nie zorientuje. Niestety najciężej mają ci, co chcą być uczciwi, bo zazwyczaj dostają po głowie, że to klient za długo czekał, że za co się bierze kasę, skoro nic się nie zrobiło. A to, że akurat nie ma żadnych efektów nie oznacza, że nie siedziało się długich godzin nad próbami.

Nie usprawiedliwiam jednak z drugiej strony faktu uchowania się takich ludzisków, którzy uważają się za artystyczne objawienie zeszłego i zamieszłego tysiąclecia i myślą, że skoro zrobili na projekcie tylko jednego wielkiego maziaja, to to jest właśnie sztuka i kto się z tym nie zgadza, nie rozumie współczesnego świata artystycznej głębi :)
 
Na koniec wystarczy życzyć całej braci artystycznej niekończącej się weny - niech moc będzie z Wami!

4 komentarze:

  1. Stan impasu nie jest chyba nikomu obcy, najgorsze że wychodza wtedy takie brzydale, za małe, za ciasne, bez powietrza i rozmachu. Wydaje mi się wówczas, że lepiej nie będzie, a im bardziej sie spinam, tym gorsze gnioty. I wlasnie zamiast coś robić, blogi czytam:)
    blog.webvilla.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Można też po prostu zostawić to wszystko w cholerę na dosłownie godzinę max i po prostu przejść się gdzieś, odstawić komputer na chwilkę. Na mnie działa motywująco również chwila muzyki, ale takiej słuchanej w ciszy

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego dobrze jest mieć hobby niezwiązane z pracą, żeby mieć chwilkę na oddech :)

    OdpowiedzUsuń